Strony

czwartek, 3 września 2015

BYĆ DOBRĄ ??? CZY SZCZERĄ ???

Niby to to samo,a jednak ...

Hmmm ...chciałabym podzielać radość koleżanki,ale skoro nie ma powodów to po co utwierdzać ją w przekonaniu,że będzie ok.???

Ona niby zdaje sobie sprawę z tego,że różowo nie jest,ale cały czas brnie w to dalej.

Piszę "niby".Bo odnoszę wrażenie,że mówi jedno a myśli drugie tylko dlatego,żeby nie pokazać jak jej zależy.Nie pokazać przede mną,rzecz jasna.A jak tak pomyśleć to może nawet i przed sobą samą.A to wszystko dlatego,że chciała by w końcu nie być sama.Bo jak wiadomo,brak drugiej połówki to nie łatwa sprawa.Czym dłużej człowiek jest sam tym bardziej chciałby kogoś mieć.Więc jeśli nadaża się taka sposobność to czemu z niej nie skorzystać.

A tak naprawdę w czym rzecz.

Koleżanka poznała faceta.Nawet przystojny.Widziałam zdjęcie.Pan po 40tce.

Na początku ich znajomość opierała się na czysto koleżenskich kontaktach.
Na zasadzie "cześć,co słychać" itp.W czasie jak znajomość trwała co raz dłużej,wiadomości było dużo wiecęj,pojedyncze spotkania zamieniały sie co raz częstrze i trwały nie co dużej niż na początku znajomości.Pojawiły się również rozmowy telefoniczne.

Teraz jak mi wiadomo,smsy są na porzątku dziennym i to w takim tempie,że ona nie nadąża odpisywać.Rozmowy telefoniczne też się pojawiają częściej.

Od niej wiem,że facet się zakochał.Ona na początku obracała to wszystko w żart.Ale stanęło na tym,że on chce kupować pierścionek.I chce układać sobie z nią życie.

Ona mu mówi podobno cały czas,że nie widzi takiej możliwości,bo każde z nich ma swoje życie.I do tego aby być razem musiałaby być przeprowadzona rewolucja,głównie w jego życiu.

On podobno chce zrobić wszystko żeby tylko z nią być.

I niby wszystko ok.On chce z nią być bo kocha.Ona się co raz bardziej do niego przekonuje.Podoba jej się fakt,że facet strasznie dużo mówi i obiecuje.Podobno nikt nigdy nie zachowywał się tak jak on oprócz jej nieżyjącego męża.

Jest tylko jeden mały problem.Owy facet ma żonę.Od 20 lat.Niby nic ich nie łączy,nawet łóżko,a jednak ...

Jedyne na co się zdobyłam to stwierdzenie,że nie jest normalne,żeby żonaty facet zaręczał się z kolejną kobietą.A jeśli nawet,to niech najpierw zrobi porządek w tym życiu,kóre teraz ma zanim zacznie kolejne.Przypomniałam,jej również,że w jej życiu było już paru takich co obiecywali dużooo a nic z tego nie wyszło.A ona została z przysłowiową "ręką w nocniku".

Ona do mnie,że to wszystko wie,ale ten wydaje jej się prawdziwy jak to wszytko mówi i pisze.A tamci tacy "prawdziwi"aż nie byli.

Odnoszę wrażenie,że cokolwiek bym powiedziała to jak grochem o ścianę.

Jedeyne co,to postanowiłam przytakiwać,bo jak kiedyś jej powiedziałam co myślę na temat poprzednika to usłyszałam,że mówię tak bo jestem zazdrosna bo jestem sama,a do niej się dobijają.

Zapytałam się jej wtedy jak to jest,że tylu facetów się do niej dobija i każdy ją kocha,albo przynajmniej się zakochuje w niej,a ona nadal sama.To usłyszałam,że ona ich nie chce.Wybredna,pomyślałam.

Szkoda mi jej,bo coś przewiduję,że ta znajomość skończy się jak wszystkie poprzednie.Panowie dobrze się bawią jej kosztem a ona obrywa.Trochę na własne życzenie,ale jednak.

Jeśli natomiast się mylę to przeproszę na kolanach !!!

Jeżeli jest ktoś chętny to z przyjemnością poznam wasze zdanie na ten temat :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz