Strony

wtorek, 15 września 2015

NIE KTÓRE RZECZY DOSTAJE SIĘ W SPADKU ...W GENACH



Z pewnością przekazałam mojej córce zamiłowanie do tułaczek.
Siedzenie w domu dłużej niż jeden dzień to max ile jestem w stanie wytrzymać. Oczywiście wszystko uzależnione jest od tego co się dzieje za oknem. Ale jeśli tylko pogoda jest łaskawa jesteśmy gośćmi we własnym M.

Tak było niemalże od samego początku. Pierwszy spacerek na ławkę do parku gdy Patka miała 6 dni. Podobno takie pierwsze wyjście nie powinno być długie. A my siedziałyśmy w parku na ławce 3 godziny. Pamiętam jak dziś. Czerwiec, piękne słońce. Mała jako wcześniak była na prawdę maleńka. W za dłużej czapeczce i reszcie ubranek. A wszystko dlatego, że miała być trochę większa, gdyby urodziła się o czasie.

 


Kolejne spacery były już codziennością.

Potrafiłam zapakować małą w wózek, butelkę z mlekiem w termos, pieluchy i całą resztę w koszyk pod wózkiem i na przód. Potrafiłyśmy tak spacerować przez większość dnia. Przez pół miasta. Bez korzystania z komunikacji miejskiej. Patusia większość czasu i tak spała a ja korzystałam z uroków lata. Czyli ze słońca i wysokiej temperatury.



Pierwszy wyjazd pociągiem zaliczyłyśmy gdy córa miała 2 i pół miesiąca. Cały dzień po za miastem na zielonej trawce.


Przyznam, że trudno było przetrwać zimę, bo jak wiadomo długie spacery z maluchem w mróz odpadają. Ale i na to znalazłam rozwiązanie.

Gdy malutka miała 6 miesięcy zaczęłyśmy odwiedzać place zabaw w galeriach handlowych. Pamiętam, że była najmniejszym brzdącem,który się tam bawił. To podczas pobytu na jednym z takich placów zabaw Patka zaczęła raczkować.



I tak czas nam mijał na wspólnych wyjazdach. Czasem bliższych czasami dalszych. Patrycja była co raz starsza. Każde nowe miejsce nie zwykle ją interesowało. Gdy miała 10 miesięcy byłyśmy razem pierwszy raz w zoo. Na tyle ile pozwalał jej mały rozumek, cieszyła się z każdego zobaczonego zwierzaka. Choć największe wrażenie zrobiła i chyba nadal robi żyrafa. Pewnie przez długą szyję ...hehe



Nie lubię takich wyjazdów bez celu. Tym bardziej z małym dzieckiem. Ważne jest dla mnie żebym wiedziała dokąd się wybieram. Bo wtedy mogę się odpowiednio przygotować na taką wyprawę. Bo nie okłamujmy się wyjazd z małym dzieckiem, gdzie potrzeba zabrać cały ekwipunek, począwszy od mleka w butelce przez pieluchy po ubrana, gdyby zmieniła się pogoda na gorszą to niezłe wyzwanie.
Dlatego zawsze planowałam każdą choć najmniejszą podróż przynajmniej z dwu dniowym wyprzedzeniem.

Gdy Patka miała rok, w wakacje odwiedziłyśmy 80% parków w naszym mieście. Jak się okazało obie lubimy wodę. Więc jeśli pojawiła się na naszej drodze fontanna, była bardzo miłe przywitana :)







W te wakacje zdecydowałam się na pierwszy wspólny długi wyjazd wakacyjny. Długa podróż pociągiem z przesiadką na autobus. Do tego pobyt w obcym miejscu, i duże skupisko ludzi.

Zastanawiałam się, jak to będzie?
Jak minie nam podróż?
Czy Patka wytrzyma tą całą przeprawę?
Czy mała poradzi sobie w nowym miejscu?

Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że moje dziecko odnalazło się w tej sytuacji znakomicie.

Była zachwycona nowym miejscem. Wszystko dookoła ją ciekawiło. Zresztą cały ten wyjazd był zaplanowany tak aby Patrycja miała co robić. Żeby się nie nudziła.
Na szczęście w Karpaczu, gdzie byłyśmy jest dużo atrakcji strikte dla dzieci.
Nawet góry były dla niej bardzo ciekawym zjawiskiem.









Od powrotu minęło już trochę czasu. Byłyśmy już w nie jednym nowym miejscu i czym Patka jest starsza tym nasze podróże są bardziej odkrywcze.

Za nami, bo dosłownie dwa dni temu byłyśmy na święcie lotniska. Patka uwielbia samoloty. Uśmiecham się, że będę miała córkę stewardesą.
Każdy ma jakieś hobby, będąc dzieckiem, a nawet i dorosłym człowiekiem, choć może bardziej pasuje pełnoletnim. Bo każdy z nas jest dzieckiem. Tylko jedne dzieci są małe a inne bardziej wyrośnięte.



Dziewczynki zbierają lalki, chłopcy samochody, a moja córa uwielbia samoloty.
Nie zamierzam tego zmieniać. Może jej przejdzie za jakiś czas i bardziej pokocha auta, które teraz lubi, a może postanowi zostać artystką i będzie malowała.

Przyznaję takie długo godzinne spacery, tudzież wyjazdy po za miasto spowodowane były dwoma czynnikami.

Po pierwsze jako samotna mama nie chciałam zamykać się w czterech ścianach. Ważne było dla mnie żeby mieć kontakt z ludźmi. Chociażby tylko w pociągu lub innym środku transportu. Nawet pobyt w piaskownicy z innymi dziećmi i ich mamami może być na pewnym etapie rozwojowy.
Po drugie ważne było dla mnie, żeby Patka miała kontakt z innymi dziećmi, najwcześniej jak to możliwe

Jak wracamy po takim wychodnym do domu i gdy Patka już śpi. Zastanawiam się czasem czy to fajnie, że tak się szwendamy to tu to tam.

Odpowiedź jest tylko jedna. Oczywiście, że to dobrze.!

Wierzę, że dzięki temu, że nie zamknęłam Patrycji w domu, i że nie trzymałam jej z dala od rówieśników, jest ona teraz tak otwarta do innych. Łatwo nawiązuje kontakty z dziećmi i dorosłymi. Pomogło jej to również w zaadoptowaniu się w żłobku. Od samego początku nie było z nią żadnego problemu. Do tego stopnia, że dzień bez dzieci to dzień stracony.

Więc, jeśli któraś z Was ma obawy przed podróżowaniem tym bliskim jak i tym dalekim ze swoim maluchem z własnego doświadczenia "mówię" warto, bo to procentuje w dalszym życiu i z pewnością je ułatwia.



4 komentarze:

  1. Dzieci uczą się od dorosłych :) Fajnie, że Patka odziedziczyła po Tobie takie zamiłowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HEHE ...tak na dobrą sprawę to trochę nie ma wyjścia. Jesteśmy tylko we dwie, więc tam gdzie ja tam i ona. Ale faktem jest, że te nasze wycieczki, czy to dalsze czy bliższe jej się podobają. :)

      Usuń
  2. Jesteśmy równie aktywne! Choć miałyśmy ogromne trudności z jedzeniem, wyruszałyśmy na wycieczki, spacery. Nowe sytuacje wspaniale kształtują charakter naszego malucha, uczą zachowań w różnych sytuacjach i dostarczają wielu wrażeń, emocji i doświadczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że obawiałam się jak będzie wyglądała kwestia posiłków, ale żadnych problemów nie było. Za nami już wiele wypraw w nieznane i póki co ciągle nam mało. Ale to pewnie dlatego, że każda z nich jest zupełnie nową przygodą.

      Usuń