Strony

poniedziałek, 26 października 2015

NIE MA TO JAK UDANY WEEKEND WE DWOJE ...


W tygodniu moje dziecko chodzi do żłobka, co sprawia jej zresztą ogromną przyjemność, a mi pozwala na odpoczynek po minionym weekendzie i nabrania sił na weekend, który nastąpi.

Po żłobku, każdego dnia mamy dla siebie 4 godz. Przyznać trzeba, że mijają one bardzo szybko. Krótki spacer, chwila zabawy, bajka na dobranoc, i 21sza. Pora kiedy Patka idzie spać.

Dlatego też weekendy lubię spędzać pracowicie, mieć je zaplanowane, żeby nie tracić czasu, którego nie sposób odzyskać gdy się go już straci.

I przyszedł weekend, który mogę uznać za bardzo udany. Tym bardziej mnie to cieszy, bo zauważyłam, że czym Patka starsza tym tych weekendów jest coraz więcej. Być może to jakaś prawidłowość, związana z tym, że Patka jest co raz starsza, więcej rozumie przez co łatwiej się z nią porozumieć.

Pierwszy wspólny dzień spędziłyśmy między innymi na kuchennych wojażach. Lubię angażować Patkę we wszystko co się dzieje w domu, a też ona lubi pomagać mamie, więc radość nas obu tym większa.
Skorzystałyśmy również a całkiem przyjemnej pogody i wybrałyśmy się na spacer. Odwiedziłyśmy plac zabaw, pewnie po raz ostatni w tym roku. Patka miała okazję wyszaleć się na zjeżdżalni i zaatakowała huśtawkę. Wybrałyśmy się też na poszukiwanie gwiazd i podziwianie księżyca. Przyznam się Wam, że pierwszy raz miałam okazję zobaczyć, jak wielką radość dziecku sprawia patrzenie na gwiazdy i księżyc, który w jego oczach jest TAKIII DUŻY !

Niedziela zaczęła się też przyjemnie. Patka obudziła się w dobrym humorze. I nawet zmiana czasu nie wpłynęła na nią w żaden sposób. Po śniadaniu zaproponowałam Patrycji zabawę, która bardzo jej się spodobała. Ona lubi wszelkie, manualne zajęcia, więc jak na kolorową jesień przystało zrobiłyśmy wyklejankę z liści, które zbierałyśmy na sobotnim spacerze.Tak się młodej spodobało, ze nie pozwoliła mi sobie pomóc. Wszystko musiała SIAMA. Dałam jej wolą rękę. Kłopot zaczął się wtedy, gdy liście się skończyły. Ale i z tym sobie poradziłyśmy. Było też dużo muzyki. Jechała lokomotywa, co nie jest łatwe mając małe mieszkanie. Kaczuszki, machały skrzydełkami i kuperkiem ;). Nawet latał samolot. Nigdy był nie przypuszczała, że taką radość może dać samolocik zrobiony z kartki papieru. A ponieważ Patka wciąż darzy dużą miłością samoloty i pociągi. Spędziłyśmy trochę czasu na oglądaniu zdjęć AMOLOTÓW i POCIOGÓW. Zachwyt Patrycji nie do opisania :) !  Było też bardzo dużo śmiechu i uśmiechu z zabawy w zbijaka małą piłeczką od kręgli. Czym mocniej i szybciej piłka latała po ścianach było głośniej słychać Patrycje. Sąsiadom jeśli byli w tym czasie za ścianom współczuję.Spacerek oczywiście też był. Patka była przejęta, gdyż miała okazję po raz pierwszy wrzucać karfeczki z głosowania do UDEŁKA.
Po powrocie mojej córce zebrało się na wygłupi, a przyznam szczerze, że myślałam, że po spacerze już jej przejdzie. Nic z tego.

Wymęczyła mnie moja córka przez te dwa dni. Wycisnęła mnie jak cytrynę. Ale wiecie co niech sobie dziewczyna ze mnie wyciska co chce i ile chce. Póki mam jeszcze siłę i moc to niech robi ze mną co jej się podoba.

Dla tych chwil jej radości, uśmiechu i śmiechu, który roznosił się po całym mieszkaniu jestem gotowa na wszystko.




Być może nie którzy z Was uznają, że spędzony weekend z dzieckiem to nic nadzwyczajnego, żeby robić nowy wpis, ale nie mogłam się powstrzymać :)))))

Jeśli Wasze weekendy też spędzacie "pracowicie" dzielcie się wrażeniami. Może okaże się, że znacie jakieś fajne pomysły na spędzenie czasu, o których mi się nawet nie śniło !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz